Akatsuki Red Cloud Symbol Emblem

Ogłoszenia z dnia 17.10.2016 roku

Nie mówię żegnam, ale no... na razie!
Jesteście dziwni, jeśli jeszcze tu wchodzicie, więc przestańcie może, będzie mi łatwiej odejść na zawsze! ♥

O blogu

Parę ciekawostek:

1. Pierwszy, jakże żałosny, rozdział, pojawił się w sieci dnia 5 lutego 2009 roku na domenie blog.onet.pl
2. Blog został przeniesiony na domenę blogspot.com po rozdziale 37, jakoś tak w 2012 roku chyba.
3. Aomi miała tam więcej odwiedzin niż tutaj, chlip chlip!
4. W zamierzeniu miały być dwie główne bohaterki - Aomi (aka Autorka, jeśli ktoś się nie skapnął, różnie bywa) oraz Miyu, która na etapie powstania bloga aktywnie udzielała się na blogosferze. Później dołączyła Shi, poznana również na blogu - parodii Akatsuki. Z Tsuki i Toshiko również rozmawiałam przez wzgląd na narutowską tematykę blogów, a że dziołchy były fajne, to je dodałam do opka, co nie?
Wszystkie je serdecznie pozdrawiam i całuje, choć z większą częścią nie mam już kontaktu żadnego!
5. Z początku Aomi miała wdać się w romans z Sasorim, na co wskazuje jej zachowanie w pierwszych notkach. Ale potem wpadła Shi i jak bomba rozpieprzyła mój idealny plan, dzięki czemu wymyśliłam coś lepszego.
7. Planowane zakończenie bloga - sama nie wiem. Ciągnę to od paru lat i pewnie jeszcze trochę pociągnę.
8. Nie zauważyliście, że brakuje punktu szóstego, haha!
9. Fabuła do opowiadania kreowana jest na bieżąco. Nie mam absolutnie żadnego pomysłu na to jak potoczy się życie Aomi. Ustalmy, że to głęboka metafora naszego życia, bo nigdy nie wiemy, co pojawi się na naszej drodze - tak też i Ao nie ma pojęcia, czy przypadkiem w kolejnej notce nie potrąci jej ciężarówka. Amen.




Gdzie zrodził się pomysł na takiego bloga?

Rzecz jasna w głowie. W 2009 roku dość sporo czasu przesiadywałam na blogach, choć moja aktywność ograniczała się często do czytania i kwilenia nad notkami innych ludzi z zachwytu - rzadko kiedy jednakże komentowałam, bo z natury leniwe ze mnie dziewczę. Sporo osób w tamtym okresie czasu tworzyło parodie, popularny był też motyw Akatsuki. Skoro więc byłam ambitną nastolatką, postanowiłam złapać za sprawdzony przepis na sukces i wrzucić na patelnię tego odgrzewanego setki razy kotleta, jakim jest własna bohaterka w otoczeniu seksi bestii z Brzasku. Tak też zrodziła się Aomi, wnuczka Śmierci.
Swój plan na opowiadanie, który w rozwiniętej formie prezentował się "Ej, zrobię bloga o tematyce Naruto!", przedstawiłam przyjaciółce, skrywającej się w tamtym czasie pod pseudonimem Miyatsuki. Kiedy zaś wykazała chęć uczestniczenia, stworzyłam maila i hop siup, utworzyłam bloga. I tu zaczyna się cała akcja.
Nie zaplanowałam żadnej mocy Aomi, nie wiedziałam kim była jej matka, nie spodziewałam się, że ma brata. Na dobrą sprawę w pewnym momencie porzuciłam kombinowanie nad sensownym planem na rzecz wiecznych zwrotów akcji i dram, nieoczekiwanych przeskoków wymiarowych i romansów z Madarą (który, tak swoją drogą, w pierwotnym planie miał do końca swej egzystencji pozostać małym zjebem). Z tego też tytułu pragnę ostrzec, uczulić, otworzyć oczy na coś niezwykle istotnego.

To nie jest ambitne opowiadanie z przesłaniem!

Na dobrą sprawę nawet nie nazwałabym tego opowiadaniem, a raczej czymś w rodzaju mojego wielkiego, publicznego brudnopisu, w którym sprawdzam zmianę w swoim stylu pisania. Jest tu często wulgarnie i niesmacznie, ilość przekleństw razi oczy, a brak logiki łamie serce. Cóż, mi też jest przykro, że narażam Was wszystkich na szwank i utratę mózgu, ale musicie z tym handlować.
Pis joł, ajm ałt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy