- Aaaaaa! - wrzasnęłam wpatrując się w lustro i trzymając za kłaki. Po chwili do łazienki wpadli Pein,Miyu i Tsu.
- Co jest? Gdzie się pali?!
- Czemu JA mam czarne włosy?!
Miyu i Tsu spojrzały na Peina. Ja również utkwiłam wkurwiony wzrok w okolczykowanym.
- Eh. Przecież mamy tutaj pasować. Miyu zabrali ogon i uszy a tobie białe włosy. Nikt tutaj prócz starców, nie jest siwy.
- Powinnaś się cieszyć. Byłam wczoraj w szpitalu na 'zwiad'. Hidan jest blondynem.
- FUJ - wrzasnęła Miyu i skrzywiła się
- Ekchem. Mówimy o MOICH włosach,ne?
- Nie wyglądasz źle. Nawet pasują ci.
- Tsu! Nie pomagasz. =.=
Świetnie. Świat ludzi jest beznadziejny.
Najpierw się okazało że w domu są trzy pokoje i muszę spać w jednym pokoju z Miyu, bo Tsu zaczęła się drzeć i w końcu przygłuchy Liderek pozwolił jej tymczasowo mieszkać samemu. Potem kiedy razem z Miyu szukałyśmy pracy okazało się że musimy chodzić do ... szkoły? Znowu Tsu się wywinęła. W końcu ma firmę i nie musi chodzić do szkoły. Ma 'nauczanie indywidualne'.
- Jak już myślisz o SZKOLE to jeszcze jedna rzecz Aomi. - mruknął Pein patrząc na mnie z rozbawieniem. Śmiej się, śmiej. Zemszczę się w nocy.
- Jaka? - warknęłam i znów spojrzałam w lustro. Buu T~T Jak ja wyglądam?!
- Nie możesz chodzić w męskich rzeczach. Dostaniecie mundurki.
- *zgon*
- To żart? Nie śmieszny. - Miyu usiadła na koszu na brudne rzeczy i założyła nogę na nogę.
Wstałam i otrzepałam moje cudne shorty.
- Będę chodzić w męskich rzeczach! To mój bunt!
~***~
Dobra zmieniłam zdanie. Ten mundurek jest fajny. Tylko ta spódniczka przykrótka, ale to mało ważne.
- Kawaii! - Miyu zaczęła skakać dookoła mnie na jednej nodze. Złapałam ją i przytrzymałam w miejscu.
- Miyu, zachowujesz się jak zjeb. -.-
- Nie zachowuje się jak zjeb! To ty jesteś ponura przez te czarne kłaki!
- Straciłaś uszy i ogon. - przypomniałam jej i spojrzałam na dziewczynę. Osunęła się na podłogę i skuliła. Dobrze jej tak,o!
- Aomi coś ty znowu jej zrobiła? - Tsu podeszła do Miyu i ją poklepała po ramieniu. Miała biały mundurek z krawatem. Ha! Mój był czarny i bez krawata. Ej, ja też chce krawat -.-
- Jak to ZNOWU? Nic jej nie zrobiłam.
Odwróciłam się obrażona i wyszłam z pokoju kierując się w stronę salonu.
- Kiedy do szkoły, tatuśku? - prychnęłam siadając na kanapie przed Liderkiem. Ten tylko spojrzał na mnie groźnie i przerzucił wzrok na zegarek.
- Jest 7.30. O 8.00 macie być w szkole.
- Suuper. Jakieś rady od DOROSŁEGO człowieka?
Oczywiście że zamierzałam mu to wypominać. W końcu tylko ja i Miyu jesteśmy pokrzywdzone i uznane za nieletnie.
Pein mnie olał i wyszedł do drugiego pokoju. Zsunęłam się na ziemie. Miałam swój własny plan. Znaleźć połączenie z babcią i spierdzielać do niej. Choćby na zawsze,o! Fakt, byłoby mi głupio zostawić dziewczyny ... Zaraz. Dlaczego ja mam wyrzuty sumienia?! Poradzą sobie, zresztą to nie moja sprawa. Robię się miękka.
Wstałam i złapałam za torbę. Zarzuciłam ją na ramię i podeszłam do drzwi.
- Macie 5 sekund albo idę sama~
- To idź! I tak nie wiesz gdzie jest szkoła.
Szlag, mają racje. Trudno. Na pewno się nie zgubię,o! Z tą myślą wyszłam z domu.
~***~
Dobra, zgubiłam się. Jest już 12 i znudziło mi się chodzenie w kółko więc usiadłam na ławce i czekam. Na co? Na zbawienie, kurwa.
Biiip. Biiip.
Spojrzałam na moją torbę. Czy zbawienie robi 'Biip'? Odwróciłam ją do góry dnem i wszystko z niej wyleciało. Nikt się nie przejął moim dziwacznym zachowaniem, na całe szczęście. Uklękłam przy książkach, długopisach i innych duperelach i zobaczyłam to. To, było małym prostokątem z guziczkami. Wzięłam dziwną rzecz w łapki i wcisnęłam zielony guzik.
- Aomi do cholery, gdzie ty jesteś?!
O kurwa. To gada! I zna moje imię. O_o
- Em... Ale że co?
- Na Szatana! Aomi, pytam gdzie jesteś. Czekam na ciebie w szkole!
- Miyek? Jak ty weszłaś do tego klocka?
- To jest komórka, idiotko! Miałam ją w torbie i jakiś miły pan pokazał mi jak to działa.
Teraz powinnam powiedzieć 'Jasne. Już rozumiem.', ale nie będę okłamywać Miyu.
- Powiesz mi gdzie jesteś czy nie?
- Przy ławce.
- A może tak podasz ulice, siwusie? - chyba Miyu traciła cierpliwość. No przepraszam bardzo, dla mnie to za duża nowość żeby gadać przez jakiś czarny prostokąt.
- Etoo... Nie pisze tu jaka to ulica, ale na przeciwko mnie jest szpital. O. Tu pracuje Hidan!
- Dyrcio mówi że zaraz podjedzie samochodem. Będę z nim.
- Czym? - spytałam,ale Miyu się rozłączyła. Wrzuciłam wszystko do torby, prócz tej komórki. Ciekawe jak ona działa? Może to tak jak nasze gołębie. Jest tam mini gołąb który powtarza nasz głos jak papuga! Ha. Tylko durni ludzie mogli odkryć coś takiego. Wstałam i rozglądnęłam się za jakimś miejscem a'la poczekalnia. Na prawo nic, a na lewo ... mała ciemna kawiarenka. Bomba.
Zeszłam po schodkach i pchnęłam jakieś czarne drzwi. Szatku, jak tu ciemno. Dookoła stali i siedzieli ludzie patrząc na scenę. I po chwili weszła na nią ... Toshi! Podeszła do mikrofonu i z obojętnością w oczach zaczęła mówić.. *
Kryształowe serce, upadło,
Rozbiło się, na miliony zakrwawionych kawałków.
Daleki szept, mówi bym się wycofała,
Poszukała punktu wyjścia,
Lecz ja uparcie czekam, bo wiem że nie przeżyję.
Możesz wyczytać ze mnie wszystko,
Jak dobra wróżka z kart.
Wystarczy spojrzeć na moje dłonie,
Zniszczone od zapamiętywania wszystkich chwil.
Na moje oczy, puste i wyblakłe,
Powiedzą Ci, ile dni i nocy,
Wypłakałam przez swą głupotę.
I na me usta, wykrzywione w bladym uśmiechu,
Zobaczysz że próbują ukryć,
To, co się dzieje wewnątrz mnie.
I teraz, gdy patrzę na cmentarz za oknem,
Chciałabym znaleźć na nagrobku,
Me imię i nazwisko..
Z dopiskiem; ‘Tęsknota zabija.’
*
Oczy miałam ja dwa spodki. Nawet nie zauważyłam że obok mnie stoi Miyu i ryczy. Poczułam coś mokrego na policzku. Starłam to łapką i spojrzałam na dłoń. Woda? Zaraz. To ... łzy?
- Łoł. - mruknęłam i spojrzałam na Toshi z niemalże czcią. Pociągnęłam Miyu za łapkę i podeszłyśmy do Toshi.
- Tosiu, to było niesamowite. - Miyu wysmarkała się w chusteczkę i spojrzała na Tosh jak na Boga, a raczej Boginie.
- Dziękuje.
- Nie spytasz skąd znamy twoje imię?
- Nie. Tu znają mnie wszyscy.
- Toshiko Yumiko. Mogłem się ciebie spodziewać tutaj. - jakiś gruby, łysy facet podszedł do nas wściekły jak osa.
- Dzień dobry panie Dyrektorze.
- Ty mi tu nie dobruj! Dlaczego znowu cię nie ma w szkole.
- A co cię to obchodzi! Słyszałeś jaki ona ma talent? Nie. No to się zamknij. - warknęłam i spojrzałam na faceta oburzona. Miyu przejechała sobie otwartą dłonią po twarzy. A facet? A facet wybuchnął tubalnym śmiechem.
- Niesamowita dziewczyna. - przetarł oczy rękawem koszuli - Jedziemy do szkoły panienki.
Miyu pociągnęła mnie za rękaw i wyszłyśmy,a za nami Toshi i mężczyzna.
- Aomi - syknęła Miyek - to jest nasz dyrektor. W szkole jest jakby Liderem. A wiesz że Liderzy nie lubią jak na nich krzyczysz. -.-
Pfff. Co z tego że nie lubią? Ja lubię.
Nagle dyrektor wsiadł do tego dziwnego czegoś. On się daje pożreć!
- Miyu to nas zje~ O.O
- Co ty gadasz? To samochód. Oni tym jeżdżą. Oni nie mają autobusów jak my tylko samochody.
- Aaa. oo
Nasza trójka weszła do samochodu. Po paru minutach dojechaliśmy przed duży budynek. Dyrcio wysiadł, a za nim my. Wdreptaliśmy do środka, facet powiedział coś do Miyu i Tosh i poszedł. Podeszłam do Tosh i spojrzałam na nią przekrzywiając głowę.
- Pamiętasz mnie? o3o
- Nie.
- A jak ci powiem że Pein cię kocha?
Dziewczyna w jednej chwili zaczerwieniła się aż po uszy. Pisnęła.
- Naprawdę?!
- Nie wiem. Ściemniałam żeby cię obudzić.
- Co?!
I po raz kolejny musiałam tłumaczyć gdzie jesteśmy, co robimy i tak dalej. Następnie okazało się że Tosh ma najlepszą pamięć i wie gdzie mamy lekcje, jak nazywają się nauczyciele i uczniowie i wiele innych ciekawych rzeczy. Po chwili dziewczyna otworzyła drzwi i poprawiając mundurek weszła do klasy,a za nią my. Niczym najwierniejszy ogon. Tyle że Miyu weszła pewna siebie, dumna i wyprostowana, a ja weszłam rozglądając się podejrzanie i patrząc na każdego mrożącym krew w żyłach wzrokiem.
- Przepraszam za spóźnienie Hiyama sensei. To są nowe uczennice.
Młoda kobieta o granatowych włosach odwróciła się w naszą stronę i uśmiechnęła wesoło. Pokiwała głową.
- Tak, Miyu już poznałam. Ale tej młodej damy jeszcze nie znam. Przedstawisz się?
Wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. To to było do mnie? Co ja mam powiedzieć?
- J-jestem Aomi. - wydukałam i po chwili pokręciłam głową. Zachowuje się jak fajtłapa. - Aomi Hanai.
- Miło mi cię poznać Aomi. Usiądź razem z Miyu w drugiej ławce. Toshi, jak tam konkurs?
- Nie wiem sensei. Dyrektor mnie zgarnął.
Hillman westchnęła i wróciła do tłumaczenia lekcji. Trzeba przyznać szkoła nie była zła. Na pierwszej przerwie poznałam całą klasę. Byli przerażająco mili, choć zdarzały się też osoby znudzone i nie za bardzo przyjazne. Na przykład taka Reicheru Mizuno. Przyszła do mnie i powiedziała że chce sprawdzić, czy jestem jedną z TYCH. No to pogadałyśmy i doszła do wniosku że jestem. Dziwna dziewczyna. Na zajęciach gimnastycznych Miyu została prymuską. Trudno żeby kot był marny z wf-u,ne? Była matematyka, na której zabłysnęła Reicheru, a ja nie zrozumiałam nic. Potem mieliśmy wychowanie do życia w rodzinie. Strasznie długa nazwa. Facet który prowadził zajęcia mówił, że trzeba zrozumieć drugą osobę, bo przecież nikt nie jest wszechwiedzący i nie czyta w myślach. Oczywiście prychnęłam, a co innego miałam zrobić?
- Jakiś problem, panno Hanai?
- Nie, nie. Tylko tak się zastanawiałam jakby to było gdyby ktoś umiał czytać w myślach.
- To by było zapewne bardzo denerwujące. - nauczyciel uśmiechnął się do mnie rozbawiony. Ja tylko się zaśmiałam i tyle z naszego dialogu. Na koniec dnia biologia. I tu ja się popisałam wiedzą o każdym organie człowieka. Jak dobrze pamiętam to Asura uczyła mnie kiedyś tego żebym wiedziała gdzie celować żeby jak najszybciej zabić ^^" No cóż. Sensei Amaya powiedziała żebym została po lekcjach i spytała
- Nie chciałabyś chodzić na kółko? Masz duże możliwości.
- Jasne, że bym chciała sensei!
Sensei wyszła uśmiechnięta, a ja zabrałam się za ścieranie tablicy. Nie dosięgałam niestety do górnej części i już chciałam iść po krzesło, albo rozwalić tablice, kiedy jakaś ręka wzięła ode mnie ścierkę i starła wszystko z góry. Odwróciłam się zdziwiona i zastałam twarz jakiegoś chłopaka, tuż nad swoją. Zaczerwieniłam się po uszy i szybko odskoczyłam w bok. Chłopak odłożył ścierkę i uśmiechnął się do mnie.
- Jesteś nowa, prawda?
Pokiwałam głową. Kto to jest? Wyglądał na starszego, więc do naszej szkoły nie chodził. Chłopak chyba zauważył że patrzę na niego dziwnie i zmieszany postanowił się przedstawić.
- Jestem Madara. Chodziłem kiedyś do tej szkoły, teraz pomagam Amayi sensei prowadzić kółko. - wyciągnął dłoń którą uścisnęłam.
- Ja jestem Aomi.
Coś w jego oczach się zmieniło, ale tylko na moment. Potem przyjrzał mi się dobrze i znów uśmiechnął zakłopotany. Ja tylko uniosłam wyżej brew zdziwiona niecodziennym zachowaniem.
- Przepraszam. Tylko ... nie potrafię tego zrozumieć, ale wydajesz mi się znajoma.
Ja tam nie mogłam tego samego powiedzieć o nim. Nie widziałam go nigdy, ta twarz nie wydawała mi się znajoma. Mimo to coś mnie przed czarnowłosym ostrzegało. I może właśnie dlatego że coś jakby wielki znak stopu wisiało nad nim, może właśnie dlatego go polubiłam. Od razu.
Nagle do sali weszła sensei i od progu klasnęła w dłonie.
- Kogo me oczy widzą. W końcu się pokazałeś. Już myślałam że będę musiała znaleźć nowego studenta do pomocy.
- I się wydało jak sensei we mnie wierzy - chłopak przewrócił oczami i mrugnął do mnie. Uśmiechnęłam się lekko. Słodki jest.
- Nie marudź mi tu. O! Widzę że poznałeś moją najnowszą zdobycz. Nie uwierzysz jaka ona jest dobra! Przy niej klasa 3 to banda baranów.
- Sensei tak tylko mówi.
- Wierz mi dziewczyno, że ta kobieta nigdy jeszcze o nikim tak nie powiedziała. Naprawdę musisz być dobra. - czarnulek pokiwał głową i uśmiechnął się.
Czemu mi tak łomocze serce?! Co to ma być? Jakiś bonus do czarnych kłaków?
- Dobra kochani. Możecie , nie. Musicie się zbierać bo idę do siostrzenicy.
Wyszłam pierwsza i szybkim krokiem doszłam do wyjścia. To serce to może jakieś wadliwe tutaj? Nie chce umierać! T-T Dopiero kiedy stanęłam przy furtce zdałam sobie sprawę że jest strasznie ciemno. A że wiedziałam, że jestem tu bezbronna toteż się ... przeraziłam. Przełknęłam ślinę i poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Pisnęłam jak jakaś lejdi i odskoczyłam machając łapkami. Otworzyłam oczka i spojrzałam na napastnika. Zapamiętam twarz i jak odzyskam moc to ześle do piekła! Ej, ja go znam.
- Madara-kun. - em. Ja nie chciałam powiedzieć kun. A może chciałam?
- Przepraszam że cię wystraszyłem. Nie chciałem. W którą stronę idziesz?
- W stronę domu.
- Ja też. Odprowadzić cię?
Uśmiechnęłam się. Miło że są tu tacy ludzie. Są naiwni ale pomocni,o!
- Czemu nie. Jak tak bardzo ci się nudzi.
Ten tylko uśmiechnął się głupkowato. Przejrzałam go. Chciał się dowiedzieć gdzie mieszkam i nie wyjść na zboczeńca. Tak,tak, to na pewno to.
- To prowadź?
- Hai,hai.
Ruszyłam przed siebie, a chłopak dzielnie dotrzymywał mi kroku.
_________________________________________________________________________________
Kolejna część za nami. Miałam przypływ weny. W tej notce mamy Tosh i Tobiego xD Shi, nie martw się, mam ładny plan *psychiczny śmiech* Tsu, pomysł z Sasorkiem nie jest zły x> Chyba go wykorzystam. Rozpisałam się w tej notce o niczym. Ale przynajmniej długa, no ne? *brecht* Mam wyjątkowo dobry humor jak widać...
Wiersz by Toshi. Śliczny, prawda? *_*
Rozdział z dnia 09.10.2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz