Życie wśród normalnych ludzi to szajs. Nie można się teleportować, gadać z demonkiem i żeby podpalić grilla trzeba używać zapałek. Prehistoria!
W każdym razie postanowiłam wam streścić co się stało, kiedy ten jebany Madara chciał mnie odprowadzić.
Otóż doszliśmy pod furtkę. Było zimno, chłopak pieprzył o dupie Maryni, więc zaczęłam skakać. Żeby się rozgrzać. I, tu przeklinam ludzkie,nędzne ciało, potknęłam się i na nim wylądowałam.
I powiedzcie, ze nie brzmi to jak scena z jakiegoś ruskiego romansidełka?!
Tyle, że w ruskich romansidłach nie ma Miyu. A to właśnie ta menda stanęła nagle obok mnie i przycisnęła moją głowę swoją nogą. Komedia roku, pierwszy pocałunek Aomi z nogą Miyu na głowie. Ale dopiero teraz zaczęło się sajens fikszyn.
Chłopak odepchnął mnie od siebie i zarumienił się. Albo zburaczył, jak kto woli. Potem rozglądnął się półprzytomnie. Usłyszałam trzask drzwi i podbiegł do nas Liderek.
- Ma-da-ra - wysapał. Wziął głęboki wdech. - Co ty tu robisz?!
- Sam nie wiem. Powiem ci, jak znajdziemy się w jakimś pomieszczeniu.
E? Spojrzałyśmy na siebie z Miykiem. I wtedy przypomniał mi się jej trampek na mojej głowie.
- Miyuś - zaświergotałam - Chodź do mnie kotuś, Aomek cię 'pogłaszczę'.
Miyek spierdoliła. I dobrze, bo przy niej Liderek nic by nie mówił. Odwróciłam się w stronę rudego.
- Mów.
Lider uśmiechnął się złośliwie.
- Aomi! Jak możesz nie poznawać Tobiego.
Tobiego? Jakiego Tobiego? Że naszego maskmena? A niby gdzie go ten rudy pacan widzi!?
- Przed tobą - mruknął Lider urażony. Pewnie za tego pacana. Gome?
Spojrzałam na chłopaka przede mną. Nie. Tobi miał maskę a'la mandarynka.
- A myślałaś kiedyś o tym, że Tobi ma pod maską TWARZ?
Zaśmiałam się nerwowo. Gdybym miała powiedzieć szczerze, powiedziałabym, że myślałam, że zamiast twarzy ma pomarańczową dziurę,o!
Pein wybuchł śmiechem, a ja poczułam się jakoś głupio. Odwróciłam się na pięcie.
- Za 5 minut w salonie zebranie. Przekaż pozostałym - usłyszałam za plecami. Machnęłam lekceważąco ręką i puściłam się biegiem w stronę 'domu'. Drzwi prawie wyważyłam, ale to chyba nieważne, prawda? Wbiegłam po schodach i wpadłam do pokoju. Miyu siedziała przed komputerem i z zapałem klikała w klawiaturę. Doskoczyłam do niej i nachyliłam się.
Forum Poprawczak.
O cholera. xx
- Co chcesz? - spytała Miyu, dalej klikając w klawiaturę.
- Zebranie. Idziemy. - mruknęłam.
Po chwili zgarnęłyśmy jeszcze Tosh i Tsu i siedziałyśmy na białej kanapie w salonie. Na przeciwko Pein i Tobi w masce. Taak, teraz to ja go poznawałam. Tsu i Tosh patrzyły na niego dziwnie. No tak, maskę miał z papieru.
- Aomi sprowadziła, niechcący, kolejnego zaginionego. - zaczął Lider i już otwierał buzię, żeby mówić dalej gdy ktoś mu przerwał.
- A myślałam, że Tobiego uda się nam tu zostawić. - sarknęła Tsu.
Tobi zaśmiał się pod nosem.
- Czego się śmiejesz leszczu? - warknęłam. Cóż, jestem pamiętliwa w kwestii pierwszego pocałunku,o!
- Zamknąć się do jasnej cholery! - wrzasnął Pein, aż mu żyłka na czole wyskoczyła. Ale ogromniasto-wielgachna!
- Aomi, do kurwy nędznej.
- Gomen.
- Skoro w końcu jesteście cicho, to musimy ustalić kto kogo będzie szukał. Musimy znaleźć Deidare, Kisame, Itachiego, Sasoriego, Zetsu, Kakuzu, Hidana ...
- I Shi! - wrzasnęłyśmy ja, Miyu, Tsu i Toshi.
- Tak, Shi też. - przyznał Lider z miną jakby tłumaczył coś małym dzieciom.
Oczywiście, Pein mówił dalej, ale nie urodziliście się wczoraj i wiecie gdzie ja to miałam. Tam gdzie światło nie dochodzi,o!
Spojrzałam w okno. Biedna Shi, dalej męczy się w tym świecie. Musimy ją uratować i spieprzać gdzie marchewki rosną. O właśnie. Wiecie, odkryłam ostatnio w telewizji nowego idola. Nazywa się królik Bugs *_*
Ktoś dźgnął mnie w żebra. Spojrzałam na Tsu, a ta oczami pokazała na Peina. Dziwne, bo Lideruś wpatrywał się we mnie jakby miał ochotę udusić mnie wężem ogrodowym.
- Aomi, powtórz.
Przygryzłam wargę. Zaśmiałam się głupkowato i napięłam mięśnie. Peinowi zaczęła piana kapać z pyska. Ołć.
Nagle Tobi wybuchł śmiechem. Tyle, że tym prawdziwym, nie dziecinnym. Wszystkie wlepiłyśmy w niego wzrok. Tylko ja miałam ochotę się na niego rzucić i rozerwać? Tak, tylko ja.
- Z czego się śmiejesz? - spytałam, bo zauważyłam, że reszta pogubiła języki w gębie. Pierwszy raz go słyszały czy co? Gash, toć one go słyszą pierwszy raz xX
- Z ciebie.
Cholerna, czarnowłosa prostytutka!
Pein jebnął z kanapy i zaczął się śmiać jak jakiś obłąkaniec.
- Na-na-nazwała cię prostytutką! - wydusił przez śmiech. O Jezus Maria! On płacze. Zaraz. Jezus? Maria? Chce do babuni. Musze do babuni, bo robię z siebie chrześcijankę.
Dziewczyny wybuchły śmiechem. Ich jednak odznaczał się tym, że brzmiał jakby śmiały się psychopatki. Czyli, że był lepszy.
Tobiemu z wrażenia spadła papierowa maska i światu ukazała się idealna, choć zdziwiona twarzyczka.
Dziwne, bo tylko Miyu i Pein nie zjebali się z krzesła. Za to my, czyli Tsu, Toshi i ja, leżałyśmy na ziemi ogłupiałe. Tamte dwie z szoku, ja z ... ja bo tak! Podniosłam się na łokciach i zamknęłam oczy.
- Pienuś, okolczykowany pacanie. Powiedz kogo mam znaleźć i nie zabieraj mi zbędnego, ludzkiego czasu. Kapiszi?
~***~
Siedziałam właśnie na ławeczce i czytałam gazetę. Było po lekcjach, więc ja i mój partner mogliśmy zająć się szukaniem naszych celów. Zdziwiło was słowo partner? Mnie też. Ale widocznie Pein bawi się w komedianta i postanowił do prostytutki dać alfonsa, czyli mnie. Ja tam nie widzę powiązania między sobą i alfonsem, ale cóż. Obok mnie usiadł czarnowłosy z paczką orzeszków.
- Sprawdziłeś wszystkie knajpy, sklepy, burdele w promieniu 10 mil? - mruknęłam dalej przeglądając gazetę. Naszymi celami byli Shi i Itacz, więc wyszukiwałam jakiś ogłoszeń z ich imionami. I ni ma!
- Nie, ale w sklepach na tej ulicy ich nie ma. - oznajmił rozbawiony czarnowłosy. Rozejrzałam się i zauważyłam sklep AGD. Obiecałam wymienić Toshi komórkę, bo tą rozwaliła w kilka sekund po tym, jak Lider jej ją ofiarował. Podniosłam swoją szanowną i bez słowa ruszyłam w stronę sklepu. Drzwi się same otworzyły, więc wdreptałam i zaczęłam rozglądać się na boki. Nagle zerknęłam na jeden z telewizorów i zamarłam. Tobi w kilka sekund dołączył do mnie i przyjrzał mi się badawczo. Skinęłam głową w stronę telewizora i uśmiechnęłam się triumfalnie.
Na monitorze był wywiad z pewną aktorką. Bardzo dobrze mi znaną aktorką.
- Shi. - Tobi pokiwał głową. - Kto by pomyślał, że Shi zostanie aktorką.
- Ja tam od początku wiedziałam, że onee-sama ma talent. - zauważyłam dobitnie. Ruszyłam przed siebie i doszłam do komputerów. Można było z nich korzystać, więc wpisałam dane Shi i wyskoczyło wszystko. Blogi fanów, biografię, ilość ról ... i gdzie kręcone zostaną najbliższe filmy. W pobliżu Tokio. Super, głupi ma zawsze szczęście.
- Tobi! Jedziemy w środę po Shi! - zawołałam radośnie i spojrzałam w miejsce gdzie powinien stać chłopak. No właśnie. Powinien ale go nie ma! Rozglądnęłam się i zauważyłam czarnowłosego otoczonego przez grupkę dziewczyn. Żebrały go o numer telefonu, gygy lub o skrawek koszuli. O nie =.=
Podeszłam i uśmiechnęłam się słodko. Były tam rude, brunetki, blondynki i duuużo czarnowłosych. Matko najświętsza, zlewam się z tłumem
Zaczęłam skakać i majtać rękoma. Udało mi się przepchnąć bliżej Tobiego i odwróciłam się twarzą do dziewczyn. Warknęłam jak jakaś tygrysica i posłałam im najbardziej mrożące krew w żyłach spojrzenie. Cofnęły się o krok, ale nie uciekły.
- Zostawcie moją prostytutkę. - mruknęłam słodko, aż za słodko. Dziewczyny otworzyły szeroko oczy. Ukazałam rząd śnieżnobiałych zębów, a potem pokazałam im środkowy paluszek. Mam nadziej, że to było wymowne. Chyba tak, bo paniusie odwróciły się i odeszły, co jakiś czas zerkając czy nie zostawiłam chłopaka samego.
- Idziemy.
Ruszyłam przed siebie, nawet nie zaszczycając chłopaka spojrzeniem. Eh. Jak ja się zachowuje. Jak jedna z tych napuszonych panienek. Zerknęłam sobie przez ramię i pokazałam Tobiemu język. Mój oficjalny znak pokoju.
~***~
Weszliśmy do domu, po znalezieniu linii, którymi będziemy mogli dojechać na plan zdjęciowy. Przepustki miała załatwić nam Tsu, więc o nic więcej nie musieliśmy się martwić. No, może o Itasia. Już skręcałam do kuchni, kiedy na kogoś wpadłam.
- Jak łazisz un?!
Un? Zaraz. Czyżby...
- Deidara! - wrzasnęłam i uwiesiłam się mu na szyi. Cholernie brakowało mi potyczek słownych pomiędzy blondynką, a siwusem. W dodatku, on zawsze potrafił walnąć głupi tekst i spodziewałam się po nim, że kiedyś na pogrzebie zacznie się śmiać i krzyczeć 'A mówiłem, ze zabije go wódka? Mówiłem un!'. I to jego wkurwiające un, dzięki któremu zawsze był powód żeby go zlać.
- Ała! Ej, co to jest i czemu to się na mnie wiesza un?! - odepchnął mnie od siebie. Zrobiłam minę skrzywdzonego pięciolatka. Deidara zmierzył wzrokiem mnie, następnie Tobiego i zamrugał.
- Aomi un?
Podeszłam i pierdzielnęłam go w łeb.
- Oczywiście, że ja! A kogo się spodziewałeś?! Chodzącego wursta?
- Sama się spodziewałaś wursta. Ty nałogowa spagettoliczko!
- A ty siedź cicho i zawijaj w sreberka!
- Niech cię Makaronowa Doskonałość pochłonie!
- Żebyś się ugotował w ramenie!
- Żeby cię TFPM przeklął.
Nasze krzyki i wyzwiska zwołały cały dom. Zauważyłam dwóch nieznajomych mi osobników, a prócz tego domownicy nic, a nic się nie zmienili. Może tylko Miyu paradowała w sztucznych uszach z sex shopu.
- Żeby cię Wurst wszechobecny pominął!
- I żeby ramen twą szanowną olało!
- A żeby cię świstaki zgwałciły i zjadły!
- Zawijaj tak dalej, a zajdziesz daleko wiewiórcza dupo.
Chlipnęłam i uwiesiłam się Deidarze na szyi. Ten mnie przytulił. 1,2,3.
Odepchnął mnie i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, mimo tego doszukałam się rozbawionej iskierki.
- Co ty wyprawiasz un?! Czego się przytulasz un.
- Impuls do cholery, więc nie drzyj ryjów. Każdy miewa chwile słabości, a że ją zobaczyłeś to zginiesz - warknęłam, tłumiąc śmiech.
- Dobra, przestańcie, bo zwymiotujemy. - oznajmił chłopak z wytatuowaną połową twarzy i zielonych włosach. Zamrugałam i doskoczyłam do niego.
- Chwaścik? Od miesięcy cię nie widziałam!
- Bo byłem na misji, ale ANBU mnie tu wysłało. - przyznał Zetsu i westchnął.
- Masz schizofrenie dalej?
- Hahaha, śmieszne. Nie mam tu - przewrócił oczami.
Poklepałam go po ramieniu. Odwróciłam głowę i napotkałam spojrzenie niebieskowłosego mężczyzny, ze spiłowanymi zębami. Takie wręcz kły, to teraz były.
- Kisame - jęknęłam i przytuliłam rybiastego. Co oni z nim zrobili?! Wygląda jak człowiek
- Cześć mała. Nie uwierzysz jak ci opowiem. - pociągnął mnie do salonu i posadził na fotelu. Na oparciu umieściła się Miyu i utkwiła wzrok w Deidarze, który właśnie usiadł obok Kisame. Zetsu też usiadł. Widocznie chcieli mi wszystko opowiedzieć.
- Ja pracowałem w sklepie zoologicznym i byłem głównym sprzedawcą. Odszukała mnie Miyu, która chciała znaleźć kocimiętkę. -tu zaśmiał się i spojrzała na czerwoną Miyu - I pewnie nawet by nie nie poznała, gdybym się nie przywitał.
- Nuda. Ja pracowałem w ogrodzie botanicznym. Niesamowite rośliny. - rozmarzył się Zetsu, ale Deidara dźgnął go łokciem - W każdym razie. Tsuki znalazła mnie gdy szukała trującej rośliny. Nie pamiętam po co, ale wszystko mi się przypomniało kiedy zaczęła rzucać doniczkami w jakichś turystów.
Tsu uśmiechnęła się szatańsko z drugiego końca pomieszczenia.
- Skończyliście un? W końcu - Dei przewrócił oczami. - Nie uwierzysz gdzie pracowałem ja!
- Byłeś dziwką, pracowałeś w sex shopie lub byłeś księdzem - wyliczyłam i uśmiechnęłam się słodko. Deidara zaśmiał się.
- Trafiłaś z tym drugim. A wiesz kto mnie znalazł un?
- Miyu, kiedy szukała sztucznych uszu.
- Ej, to ja nie wiem un! Ty tam byłaś, czy co?! - naburmuszył się blondyn i odwrócił do mnie plecami. Olałam go i spojrzałam na Peina.
- Wiemy gdzie jest Shi i w środę wyjeżdżamy na plan filmowy po nią.
- Na plan filmowy!? - wrzasnęli wszyscy prócz Tsu, która była już wtajemniczona.
- Shi jest ustawiona. Jest jedną z najlepiej zarabiających aktorek na świecie. - wytłumaczył Tobi spokojnie.
Dla podkreślenia efektu włączył telewizor i ekranie pojawiła się Shi.
"- Więc kim pani będzie w tym filmie? Niech nam to pani zdradzi - gruby, ociekający potem facet gapił się na Shi jak na boginie. Ta tylko zdmuchnęła kosmyk włosów z twarzy i uśmiechnęła się uśmiechem nr. 4
- To tajemnica~"
- O cholerka. Shi jest aktorką. Ej, to nie fer. Meow~ - Miyu skrzywiła się, bo widocznie przypomniała jej się praca w kawiarence.
Reszta tylko przytaknęła. Rozglądnęłam się po zebranych.
- Jedno pytanko. Jak my teraz będziemy mieszkać? Nie ma przecież tylu pokoi.
Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Chyba właśnie zdali sobie sprawę, że o tym nie pomyśleli.
~***~
Schemat pokoi był następujący. Kisame, Zetsu w jednym pokoju, Pein i Deidara w drugim (Pein się załamał), a dziewczyny w trzecim. Wstawili nam nawet trzy piętrowe łóżka. Oczywiście, ja dostałam dół, nade mną Tsu, po przeciwnej stronie na dole Tosh, a u góry Miyu. Tobi miał mieszkać w swoim mieszkaniu, do którego klucze znalazł w torbie.
Leżałam właśnie na swoim posłaniu gapiąc się w paznokcie. Czarny lakier mi złaził. Rany, ja to nie mam innych problemów jak lakier na paznokciach. Ten świat mnie demoralizuje.
- Nudzę się. - oświadczyłam i podniosłam się do siadu. Spojrzałam na dziewczyny, lecz żadna nie wyglądała na zainteresowaną moimi problemami. Machnęłam na nie ręką i wstałam. Ubrałam kapcie - kwaczory i wywędrowałam z pokoju. Przeszłam przez korytarz i wparowałam do nowego biura Liderka. Było nim małe pomieszczenie z biblioteczką, stolikiem i dwoma fotelami. Ot, mini biblioteczka. Zastałam tam Peina i Tobiego. Rudy posłał mi spojrzenie pt. 'Nie dość, że wchodzisz i przerywasz to jeszcze kurwa nie umiesz pukać.'
- Knock, knock. Zadowolony?
- Powiedzmy, że tak.
Uśmiechnęłam się. Dwa fotele zajęte, a ja chce usiąść. Mam dwa wyjścia. Usiąść któremuś na kolana... FUJ. Nie.
Podeszłam do Tobiego i złapałam go za ręce. Wyrzuciłam się do tyłu i wywaliłam go z fotela. Wstałam z ziemi i usiadłam, kładąc nogę na nogę. Tobi zdjął maskę i wbił we mnie złowrogie, acz rozbawione spojrzenie. Zaś Peinuś był w szoku.
- Czemu zdjąłeś przy niej maskę?!
- Widziała mnie już bez niej, no nie?
- Toć przez trzy dni zbierałem dość mocy, nawet w myślach nie czytałem, żeby wymazać tej bandzie wspomnienie twojej twarzy!
- A ja się dziwiłam, że jeszcze żyje, po tym jak śniłam o torturach na tobie. - mruknęłam zamyślona. Tamci wlepili we mnie spojrzenia, jedno rozbawione, drugie wnerwione. Nie muszę mówić czyje było kogo,ne? Wbiłam się w fotel i machnęłam łapką. Mnie tu nie ma,ot.
- Czyli nikt prócz jej nie wie jak wyglądam?
- Dokładnie. - Pein nie ukrywał, że jest bardzo dumny ze swojego osiągnięcia. - W najbliższym czasie spróbuje jeszcze wymazać jej twoją twarz, choć już wiem ile to zabiera siły.
Uuu. To dlatego Peinstein spał przez dwa dni, miał gorączkę i objawy zapalenia płuc? A ja mu wisiałam nad łóżkiem z szyderczym uśmiechem i syczałam 'AH1N1'. Wtedy też Tosia wywaliła mnie z pokoju na zbity pysk xX
Czyli jak Liderek wymaże mi pamięć ... zaraz. Czemu on mi ma mazać pamięć?!
- Ej! - krzyknęłam nagle. Dyskutowali o czymś zawzięcie, więc mnie olali. Podłe świnie. - Nie zgaaadzam się! - wstałam i tupnęłam nogą.
- Ty nie masz nic do gadania. - oznajmił rudy. Wystawiłam mu język.
- Ucieknę z domu,o!
- A co ja jestem? Twój ojciec? Mam to gdzieś, możesz uciekać.
- Serio? Dzięki. - uśmiechnęłam się wesoło i podeszłam do okna, otwierając je na oścież. - Ale jak wypadnę i się zabije to kto pójdzie do więzienia? Ty, czy może ja? - wychyliłam się z błyskiem w oku. Już miałam wypadać, gdy ktoś złapał mnie za kostkę. Nie, za dwie. Spojrzałam w dół i wybuchłam śmiechem. Właśnie płaszczyli się przede mną na ziemi.
- Nie wymażemy jej pamięci. - postanowił Tobi, a Pein przytaknął niezadowolony.
- I tak ma być!
- Czyli jednak umiemy się dogadać, co?
Zaśmiałam się wesoło. Usiadłam z powrotem na fotelu i wysłuchałam tego co tam Lideruś miał do powiedzenia.
~***~
Wzięłam do rąk plecak. Mieliśmy przed sobą wizje godziny w pociągu, a potem przejścia do lasu oddalonego o 20 minut od miasteczka.
- Wracaj szybko Aoś. Z Shi. - mruknęła Tosh. Wczoraj dowiedziała się, że jej podwładnym w firmie jest Sasori, ale jeszcze nie powiedziała o tym Peinowi, a co więcej, ukrywała przed nim myśli. Jak? Proste. Zawsze przy nim myślała o krwi i rozróbach, dzięki czemu Liderek niczego podejrzanego nie zauważył. Zwierzyła się tylko nam i oznajmiła, że najpierw sprawdzi czy na nią poleci, a potem przypomni mu o Akatsuki. W trójkę przyznałyśmy jej racje i ogłosiłyśmy, ze to dobry pomysł.
Obok Tsu stała Tosh i ciągnęła z jakiegoś powodu Peina za rękaw. Spojrzała na moje pytające spojrzenie i przewróciła oczami.
- Telefon. - mruknęła bezgłośnie.
- Aha. - odparłam, nie zdradzając zainteresowania. Choć skoro jakiś telefon podobał się Toshi, znaczyło, że był cholernie drogi.
Reszta organizacji także nas żegnała, poza dwoma wyjątkami. Weszłam po schodach i ruszyłam w stronę naszego pokoju, tłumacząc, że niby zapomniałam paczki cukierków. Położyłam dłoń na klamce i nacisnęłam. Drzwi otworzyły się i,o zgrozo, moim biednym, czarnym oczkom ukazała się przerażająca scena, która miała na celu zdemoralizowanie małej Aośki. Na moje nieszczęście parka mnie zauważyła i odskoczyła od siebie zarumieniona.
Nie żebym ja nigdy nie podejrzewała, że Deia i Miyu coś do siebie ciągnie, ale żeby tak teraz, tuż przed moim wyjazdem na CAŁY dzień to trzeba mieć tupet. Pokiwałam głową z pobłażaniem i podeszłam do zawstydzonej dwójki. Poczochrałam ich i podeszłam do szafki. Wyjęłam gazetkę z sex shopu. Nie pytajcie skąd ją mam, na to nie ma logicznej odpowiedzi. To stało się bez mojej wiedzy,o!
Otworzyłam gazetkę i poszukałam strony. Z triumfem odwróciłam ją w stronę gołąbków i pokazałam palcem na jedno ciekawe zdjęcie, przedstawiające ofertę kupna 6 paczek kondomów w cenie 5! Ci ludzie wymyślą wszystko, żeby wcisnąć jakiś bananowy szmelc... ej, on ma smak! O rany i ja tego nie mam?!
Kiedy ja błądziłam myślami Miyu i Dei przybrali kolor dojrzałych buraków i wstali, drapiąc się po głowie.
- Nie powinnaś już jechać un? - usłyszałam i z trudem oderwałam wzrok od truskawkowych gaci. No co? Wiecie jak szybko obudziłby się Hidan, gdybym mu tym pomachała przed oczami! O!
- Ta. Ale teraz słuchaj. Kup tą truskawkową bieliznę i idź do szpitala. Na bank odzyskamy Hidana!
Deidara zamrugał, ale bez słowa skinął głową. Wyszłam i pędem zbiegłam po schodach. Pociągnęłam Tobiego za nadgarstek, głośno się z wszystkimi pożegnałam i wybiegłam z domu. Tobi też zaczął biec, gdy kazałam mu zerknąć na zegarek. Wpadliśmy na dworzec i podbiegliśmy do kasy.
- Jeden bilet ulgowy i jeden studencki. - zażądałam i wlepiłam wzrok w grubą blondynkę, wpieprzającą Ptasie Mleczko.
Oczywiście, nim jej tłuste palce spoczęły na klawiaturze musiała ponarzekać, że teraz jest tylu niewychowanych, młodocianych kryminalistów, a potem zachwycała się urodą mojego kompana. Czarnowłosy śmiał się, lecz wiedziałam, że jest spanikowany. Dobrze mu tak, za to, że wczoraj powiedział Peinowi jak go broniłam przed tłumem fanek.
Kiedy w końcu kobieta podała cenę, myślałam, ze zaliczę zgona. Albo rzucę się na nią z zamiarem rozerwania na pół.
- Kategorycznie odmawiam płacenia tak wygórowanej ceny za dwa bilety. - mruknęłam, powstrzymując ręką Tobiego przed zapłatą.
- Nie masz wyboru dziecinko, albo zapierdzielasz na piechotę.
- Wybieram opcje numer trzy.
- Jaki numer trzy?
- Taki,o! - wyjęłam z torebki pistolet na wodę i przyłożyłam do szybki. Skąd miałam wiedzieć, że będzie nas próbowała gonić policja? Całe szczęście, że Tobi doprowadził te zdziczałe bestie do stanu uspokojenia, bo nigdy bym nie mogła zejść z tej lampy. Nie uciekałam,ni! Tylko starałam się zobaczyć czy byłabym w stanie wskoczyć na śmietnik, złapać za tablicę, podciągnąć się, wspiąć jeszcze wyżej i w końcu skoczyć na lampę. A potem rzucić glanem w jakiegoś dresiarza co porównał mnie do małpy.
Po tych wszystkich wydarzeniach, włączając w to fakt, że przez przypadek nadepnęłam olbrzymiemu psu na ogon i znów zwiałam na lampę, udało nam się wejść do pociągu. Tobi pił szejka, a ja próbowałam doprowadzić swój i tak marny stan do jakiejś normy. W naszym przedziale byliśmy sami, co nawet mi odpowiadało, bo mogłam spokojnie poczytać książkę. Ciekawa była nie powiem. Tytuł to chyba 'Krótka Piłka' Harlana Cobena. (autorka osobiście uwielbia jego książki xD) A potem to chyba przysnęłam.
- Aomi? Aomi, obudź się, ludzi na nas dziwnie patrzą.
Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Pierwsze co zauważyłam to to, że idę. Tyle, że nogi wisiały mi bezwładnie w powietrzu. Rozejrzałam się i zobaczyłam zażenowanego Tobiego. Te, on mnie kurwa niesie! Zaczęłam się wyrywać, aż oboje spadliśmy na ziemię. Podniosłam się i otrzepałam.
- Ałć. Zwykłe 'Puść mnie' też by zadziałało - warknął chłopak. Pierwszy raz był dla mnie niemiły, więc i ja nie zamierzałam być miła.
- Trzeba było mnie kurwa nie nieść, tylko obudzić w pociągu. - syknęłam i zmrużyłam oczy. Położyłam ręce na biodrach i spojrzałam na niego z .. dołu. Za duży był, żebym mogła spojrzeć z góry.
- Tylko problem w tym, że spałaś jak zabita i za nic nie mogłem cię obudzić!
- To trzeba mnie było zostawić!
Ludzie przechodzący obok nas, kiwali z pobłażaniem głową, a w ich ustach często pojawiały się słowa 'Kłótnie młodej pary'. To rozeźliło mnie jeszcze bardziej, więc odwróciłam się i z zaciśniętymi pięściami ruszyłam przed siebie. Mój plecak miał Tobi, ale nie zamierzałam się domagać jego zwrotu. Mój bunt. Nie będę gadać,o!
Szłam przez 15 minut w bliżej nieokreślonym kierunku. Co jakiś czas rzucałam tylko okiem za siebie, czy mój partner się nie zgubił. Niestety, wciąż podążał parę kroków za mną.
Doszłam do polany, obstawionej przez kamery, namioty, przyczepy i barierki z ogromnymi ochroniarzami, którzy ubrani byli w czarne stroje, pomimo 35 stopni w cieniu. Tobi bez słowa mnie wyprzedził i podszedł do jednej z takich barierek.
- My jesteśmy umówieni z Shi Kotono. - wyjaśnił chłopak.
- Nic mi o tym nie wiadomo.
- Ale ...
- Nie.
Podwinęłam rękawy i wyjęłam asa z rękawa. Włożyłam go do torby, bo schowany w rękawie strasznie wbijał mi się w skórę. Uśmiechnęłam się i podeszłam.
- Aomi Hanai. Dziennikarka telewizji 666. Wpuść nas. - usłyszałam własne słowa i na chwilę zbiło mnie to z pantałyku. Ale byłam tego pewna, wręcz wiedziałam, że mam legitymacje w kieszeni plecaka. Było to dziwne uczucie, zupełnie tak, jakbym w jednej chwili dostała jakieś wspomnienia gratis.
- Wiedziałem, że jedna z was tu będzie! - ryknął oburzony ochroniarz. Na moje usta wpełzł szyderczy uśmiech.
- Oczywiście. Gdzie sensacja tam i my. Wiesz, że i tak tam wejdę, za twoim pozwoleniem, czy bez niego.
Ochroniarz burknął coś pod nosem i nas przepuścił. Przeszłam obok niego pewna siebie, a za mną czarnowłosy, który wbijał we mnie zdezorientowane spojrzenie. Przeszliśmy koło kilku namiotów, gdy moim oczom ukazała się najdziwniejsza rzecz jaką widziałam. Stanęłam jak wryta i uniosłam w górę brwi.
Itachi. Tak, ten Itachi Uchiha, poważny jak diabli, ze zmarchami niczym rowy. Klęczał teraz przed jakimś stosem maku i popiołu, umorusany jak dziecko, a z jego oczu kapały łzy. Myślałam, że padnę, bo co może mnie bardziej zaskoczyć. Okazało się, że jest coś takiego.
Otóż nagle usłyszałam stukot kopyt i obok Itachiego stanął biały rumak. Jego jeździec odwrócił twarz i zobaczyłam, że to .. Shi! Ubrana jak książę, zeskoczyła z wierzchowca i wyciągnęła dłoń do Itasia. Ten zaskoczony zamrugał oczami, starł łzy i wyciągnął rękę. Scena niczym z jakiejś bajki. Wybuchłam śmiechem.
- Cięcie! Co ta dwójka robi na planie?! - mężczyzna, w dziwnym berecie na głowie, podszedł do nas i zaczął machać rękoma. Ja kwiczałm na ziemi ze śmiechu, więc Tobiaszek wytłumaczył panu, ze jestem dziennikarką umówioną z Shi na wywiad. Facecik wydarł się na Shi, powiedział, ze idzie medytować by odzyskać harmonie ducha i odszedł w towarzystwie czterech asystentów. Shi podeszła do nas. Zmierzyła nas wzrokiem i usiadła na krześle. Tobi poszedł do łasicy, nawet nie obdarzając mnie spojrzeniem. Prostytutka! W dodatku puszczalska! Podniosłam się z ziemi.
- Sasori Cię kocha. - przeszłam do konkretów.
- Co mnie to obchodzi? Dużo fanów mnie kocha.
Zamrugałam zszokowana. Nie działa? Czemu?!
- Pein, Tsu, Tosh, Deidara. Nie pamiętasz ich?
- Nie. O co ci chodzi mała?
- Shi-chan, nie pamiętasz nas?! Toć pracujesz z Itachim i NAS nie pamiętasz?!
- Nie wiem o co ci chodzi. Itachiego znam. Niezły jest, nie? - wlepiła w niego rozmarzone spojrzenie. Chyba wpadłam na pomysł.
- No. W dodatku powiedział, że stanął w twojej obronie, gdy Hidan próbował cię zgwałcić.
- CO?! - wrzasnęła, ale po chwili zmarszczyła brwi. - Kłamiesz Aośku. - zauważyła sprytnie.
Klasnęłam w ręce.
- Nie miałam innego wyjścia. Musiałam zmusić cię do pobudki.
Opowiedziałam Shi o tym gdzie jesteśmy, streściłam cały swój pobyt tutaj, a następnie wskazałam palcem na dwóch panów Uchiha.
- Kto to jest ten drugi? - spytała zdziwiona. - Taki strasznie przystojny! - uśmiechnęła się filuternie i oblizała wargi.
Zagryzłam wargę. Bez mojej woli w mojej głowie pojawiły się obrazy, przedstawiające sprawianie Shi bólu. Uśmiechnęłam się szyderczo i uniosłam rękę. Nagle jakby uderzył mnie piorun. Toć to jest Shi-chan! Osoba z którą mogę gadać o wszystkim, która mnie wysłucha i pomoże. Zawsze była po mojej stronie. Co to było za uczucie, które kazało mi ją skrzywdzić?!
Zazdrość. Usłyszałam w głowie. No to zajebiście.
- Tobi ew. Madara Uchiha. - mruknęłam zamyślona. Nie zauważyłam, jak obaj do nas podeszli. Itachi miał zgorszoną minę, co znaczyło, że był poprawny umysłowo i zdawał sobie sprawę w co jest ubrany.
- Idziemy do domu? - spytał Tobi, unikając chamsko mojego wzroku. Nie pozostałam u dłużna i go po prostu olałam. Shi i Łasic wymienili spojrzenia.
- Powinniśmy choć dokończyć film. Dziś ostatni dzień zdjęć. - wyjaśniła Shi.
- Co to za film?
- 'Kopciuszek. Historia prawdziwa.'
Wiedziałam, że skojarzyło mi się z jakąś bajką! Tylko, że ja pamiętałam Kopciuszka jako kobięte, ale cóż.
- Zaczekam przy wyjściu. Z tym ochroniarzem się fajnie droczyło. - wyznałam i wcisnęłam dłonie w kieszenie. Powędrowałam jednak niedaleko jakiegoś namiotu i usiadłam na ziemi. Narysowałam na ziemi pentagram, ot miałam nadzieje, że to wzmocni połączenie. Zamknęłam oczy i skupiłam się.
- To nic nie da.
- Odwal się.
- Jestem miły!
- A ja nie.
- A pamiętasz jak mnie pocałowałaś?
Otworzyłam oczy i spojrzałam nań z mordem w oczach. Pocałunek to było tabu, a jeszcze mówienie, że to JA dotknęłam swoimi ustami jego, było poniżej pasa.
- To była inicjatywa rudej wiewiórki z fazą kota! - wrzasnęłam, mając na myśli oczywiście Miyu. Tobi zaśmiał się i usiadł obok mnie. Prychnęłam i odwróciłam wzrok.
- Wczoraj Pein wpadł na pewien pomysł. - zaczął niepewnie Madara i spuścił wzrok. Nie powiem, zainteresowało mnie to.
- Noo. - zachęciłam go nieznacznie.
- Zastanawiał się czy dałoby się użyć charky, łącząc moc dwóch osób.
- To ciekawe. Tylko w jaki sposób niby połączyć moc dwóch osób?
- Jest pewien sposób. Zgadzasz się?
- Jaki sposób? - nie, ja się nie dam w nic wciągnąć,ot.
- Zgadzasz się? - powtórzył pytanie chłopak i spojrzał na mnie błagalnie.
- Ale .. No, powiedzmy, że tak.
Chłopak zerwał się i nachylił nade mną. Zbliżył się i poczułam coś miękkiego na ustach.
I w tej chwili straciłam kontakt ze światem. Wisiałam w próżni (jak widać autorka ma swoje sposoby, żeby nie opisywać pocałunku Aomi xD). Biel otaczała mnie ze wszystkich stron. Czułam chakrę, przepływającą przez moje ciało. Złożyłam kilka pieczęci i przeniosłam się do korytarza. Wisiały tu obrazy, od najmłodszych członków mojej rodziny do najstarszych. Swoje zdjęcie zlokalizowałam po prawej, kilka kroków przede mną. Zrobiłam krok i zakręciło mi się w oczach. Zamrugałam i znów byłam w próżni. Powoli odzyskiwałam czucie w kończynach, a bel znikała, ustępując miejsca czerni.
- Aomi! - głos Shi przedarł się do mnie dziwnie stłumiony. Uchyliłam powieki. Cztery zatroskane twarze przyglądały się mi z niepokojem. Podniosłam się na łokciach. Byłam w pokoju, na kanapie w salonie. Kiedy mnie tu przenieśli?! Trzy minuty temu byłam przy namiocie!
- Spałaś 6 godzin. - powiadomił mnie Pein z rozbawieniem. Otworzyłam usta, lecz zamknęłam je natychmiast. Nie miałam nic do powiedzenia, zapewne pierwszy raz w swoim życiu.
- Prostytutka sprawiła, że Alfons jest w szoku. - zaśmiał się Lider, a dziewczyny stłumiły śmiech. Więc już się rozeszło, że zostałam haniebnie wykorzystana, za co zamierzałam uśmiercić, gdy tylko odzyskam moc. Dziewczyny wyszły, wykręcając się brakiem czasu i masą zajęć. Rudy podszedł i usiadł na kanapie. W domu panowała dziwna cisza, więc sądziłam, że reszta gdzieś wybyła.
- Gdzie byłaś?
Wiedziałam, ze pytanie dotyczyło mojej duchowej wycieczki.
- W domu. Prawdziwym domu. - odpowiedziałam, starając się mówić tonem bezbarwnym. Po co mówić, że łączenie mocy okazało się dobrym pomysłem?
- Długo?
- Około 30 sekund. - oznajmiłam. - Nawet nie zdążyłam własnego obrazu zobaczyć. - poskarżyłam się z miną unieszczęśliwionego dziecka. Pein jednak myślami był już gdzie indziej.
- Ciekawy jestem, czy gdybyś była świadoma, to byłabyś przez dłuższy czas przytomna.
Skrzywiłam się. Oczywiście, gdyby Pein postanowił, że trzeba to sprawdzić, byłabym skłonna popełnić samobójstwo.
- Właśnie dlatego cię do tego nie zmuszam. Za bardzo potrzebujemy twojej mocy.
Oczywiste. Sturlałam się z kanapy i popełzłam w stronę pokoju. Za oknem było ciemno i zegarek tylko potwierdził mnie w przekonaniu, że jest 22.00. Pokonałam schody i otworzyłam drzwi od pokoju.
- ... i teraz nikt tam nie przychodzi. - dopowiedziała Miyu, wisząc głową w dół. Jak nietoperz przyczepiony do łóżka.
- Musimy się tam wybrać. - rzuciła Tosh, odrywając wzrok od książki. Czemu czułam się to jak w jakimś akademiku? Przecież nigdy w nim nie byłam!
- O! Aomi! Nie uwierzysz co cię ominęło w szkole.
Usiadłam na swoim łóżku i przekrzywiłam głowę. Gadajta i idę spać.
- Amaya sensei spytała, kto zajmie się dzieciakami. Bo ma taką grupkę, której uczy podstaw biologii. I powiedziała, że będzie student, co ma służyć nam pomocą. I te wszystkie oczojebne dziewczynki łapy do góry! - Tsu też podniosła ręce, jakby chcąc dodać dramatyzmu.
- I ja wstałam i krzyczę,kto to ten student. - ciągnęła Miyu. - I Rei powiedziała, że niejaki Madara Uchiha, pupil sensei.
- I wtedy Miyek zaczął krzyczeć, że już jest kandydatka, która jest dziewczyną Madary. - oznajmiła Toshi z rozbawieniem i uniosła w te swój zajebisty sposób brwi. A to znaczyło, że właśnie zostałam wrobiona. Shi siedziała cicho na swoim łóżku i słuchała. Teraz odwróciła się do nas plecami i zaczęła drżeć. Czyżby aż tak ją to śmieszyło?
- I jesteś celem numer jeden do likwidacji dla żeńskiej części szkoły.
- Zajebiście. Zawsze o tym marzyłam. Czyli jutro biorę bejsbola i rzeczy na zmianę.
- Bejsbola to rozumiem, ale rzeczy?
- Chyba nie będę łazić utytłana od krwi do cholery. - toć to logiczne jest. Chociaż może niepodobne do mnie, bo o ile dobrze pamiętam w psychiatryku zaraz po wymęczeniu personelu zawsze byłam cała od krwi. I to nie własnej~
- A właśnie. O czym rozmawiałyście? - pochyliłam się do tyłu i wylądowałam miękko na poduszce.
- Stary, opuszczony cmentarz na którym straszy.
- O! Miejscówa! - wrzasnęłam uradowana. Po raz kolejny spojrzałam na zegarek. - Te, wiecie, że jest dopiero 22.30?
Cała grupka, prócz mnie i Shi zerwała się i z odgłosem przypominającym pędzenie bydła wybiegły, zostawiając za sobą burdel. Nie mogłam się ruszyć i dopiero gdy usłyszałam krzyki i wiązanki przekleństw w całym domu, odważyłam się zamrugać.
- Co to było? - wydusiłam z siebie i dopiero teraz spojrzałam na schowaną pod łóżkiem Shi.
- Wieczór anime o tematyce +18.
- I mnie kurwa nie zawołały?! - zerwałam się na równe nogi i kopnęłam drzwi tak, że wyjebały się z zawiasów. Ups. Nie miało być tak mocno! Z resztą. Usłyszałam muzykę, dochodzącą z dołu. Zaczęło się! Podbiegłam do schodów, omijając staranowanego Deidarę i zjechałam po poręczy. Wpadłam na kogoś, na szczęście owa osoba przytrzymała mnie w ramionach. Całe szczęście, bo przy poręczy leżały kawałki rozbitego lustra.
- O Szatanie! Kto upuścił to szkło?!
- Ja. - czarnowłosy położył mnie na ziemi i uklęknął. - Zostałem stratowany przez NOP.
- Przez co?
- Niezidentyfikowany obiekt pędzący. - oznajmił Tobi i śmiejąc się, zaczął zbierać kawałki. Poczochrałam go po głowie i popędziłam do kanapy. Walnęłam się na nią i, jak się okazało, na Toshi i Kisame. Ułożyłam się wygodniej, mając w dupie, ze im jest niewygodnie. Wlepiłam wzrok w ekran i zobaczyłam początek jakiegoś anime i całującą się parę. I dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że poczochrałam kogoś, kto mnie pocałował. Zacisnęłam pięści lecz postanowiłam nie psuć tego miłego wieczoru. Zwłaszcza, że przyszedł Pein z popcornem, a po chwili dołączyli Zetsu, Dei i Shi. Tobi dosiadł się na sam koniec, gdzieś z boku. I całe szczęście, bo byłabym skłonna mu wjebać.
W pewnej chwili nad moją główką zapaliła się żaróweczka. Oj taaak, Aoś ma demoniczny plan. Uśmiechnęłam się złowieszczo i z przyjemnością wróciłam myślami do anime. Yaaaoi~
- Fuj. - mruknęła męska część widowni, lecz zmroziliśmy ich wzrokiem.
Wszyscy kochają yaoi i tak ma zostać!
C.D.N.Z.J.C*
__________________________________________________________________________________________
To najdłuższa notka w historii bloga,ot. Chyba powinnam być z siebie dumna... No może trochę jestem. Mam nadzieje, że spodoba się chociaż jednej osobie. Dedykacja dla Shi, Tsu, Miy i Toshi. I Shidi i Renkowi i Sunako. Bo są! Dziękuje, Aoś nie ma nic więcej do powiedzenia.
C.D.N.Z.J.C - Ciąg Dalszy Nastąpi Za Jakiś Czas
Rozdział z dnia 25.12.2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz