Akatsuki Red Cloud Symbol Emblem

Ogłoszenia z dnia 17.10.2016 roku

Nie mówię żegnam, ale no... na razie!
Jesteście dziwni, jeśli jeszcze tu wchodzicie, więc przestańcie może, będzie mi łatwiej odejść na zawsze! ♥

17 listopada 2012

Rozdział 7

Dalej biegłam, drąc się na całe gardło.
- Miyu! - poczułam się jak super hero *.* A co robi hero? Ratuje walnięte niewiasty xd Skręciłam w zakręt (jakie durne zdanie o.O) i w coś rąbnęłam. Podniosłam wzrok wnerwiona i rozdziawiłam gębę.
- Aaaaa! Przerośnięty karp! Cofnij się ><
- Nie jestem karpiem. T___T 
- Odsuń się, bo zrobię z ciebie sushi ... - wygrzebałam z kieszeni moją supertajną broń - tą oto... eee... łyżką? Znaczy się tą niebezpieczną bronią i tym ...- wyciągnęłam z kieszeni sznurówkę. x.x Gdzie moja broń?!
- Odłóż tę straszną, plastikową łyżeczkę i sznurówkę, bo nie chcemy ci zrobić krzywdy.
- Muhahahahaha (Tak, wiem, jestem pojebana oo" - dop.aut) Ale ja wam chce *_______*
- To może później, bo twoja koleżanka rozwala nam kuchnie ==
- Miyuś rozwala kuchnie, to ja zrobię sushi ^^
- Eeeee o.O To ja może pójdę, a ty się dziecko powyżywaj na czymś innym == - odwrócił się na pięcie i zaczął uciekać.
- Dziecko?! Ej, wracaj tu, ty karpiu ><
Ale Rybiasty biegł jeszcze szybciej.
- Ej no, wracaj, bo nie wiem gdzie kuchnia, ty nemo >< 
~ Na pewno wróci ==
- Czyżbym wyczuwała sarkazm? - uniosłam nieco brew.
~ Zapomnij. Kuchnia znajduje się na końcu korytarza.
- Skąd wiesz? o.O
~ Otworzyłem oczy.
- Hahaha, bardzo śmieszne Houkou -_-
~ Twój Nemo też już się schował w kuchni i robią na ciebie pułapkę, chowając się za szafką.
- Idioci.
~ Dokładnie o tym samym pomyślałem.
Uśmiechnęłam się do siebie i dalej maszerowałam korytarzem.
~ Nie daj im się, dziecino...
- Tylko nie dziecino == I poradzę sobie, uwierz mi.
Demon zniknął, a ja stanęłam przed drzwiami kuchni.
- Wolałabym mieć mądrzejszych przeciwników xD - kopnęłam w drzwi tak, że wyleciały z nawiasów i zaraz usłyszałam:
- I kolejna rzecz, za którą będzie trzeba płacić. T_______T
- Ave - weszłam do kuchni i zaczęłam wywijać łyżką - Nadciąga Armagedon, chłopcy - tu look na blondynę -i słit dziewczynki.
- Jestem facetem, un >_\)
- A ja królewną śnieżką - powtórzyłam, prychając i rozejrzałam się po pomieszczeniu - Miyuś?
Mój wzrok spoczął na związanej dziewczynie.
- To co wy odwalacie to skandal -____-
- Zmusiłyście nas do takiego działania...
- Zamknij się, szmaciasty.
- Grrrr, gdyby nie fakt, że lider zabronił was skrzywdzić, wąchałybyście kwiatki od spodu.
- Taaaa, jasne -_- A Puchatek nie lubi miodku. - nie ma to jak mądre zdania by me oo"
- Co? 
- Nie znasz Puchatka? Zaraz o.O Przecież to żeluś! Zlikwidować! - głos terminatora xD
- Jashinie, zabierz ode mnie tą stukniętą dziewczynę O_O
- Banzaj - rzuciłam się na żelusia z zamiarem zadźgania łyżką xd
- Dość! -:_:- - obok pojawił się rudy 
Zatrzymałam się w powietrzu.
- O co ci chodzi?
- Po pierwsze: mogłabyś stanąć na ziemi?
- Babciu, oni mają jakieś problemy - jęknęłam i stanęłam na ziemi.
- Po drugie: schowaj tą łyżkę...
- Przecież ona nam nie zrobi krzywdy łyżką, un -_\)
- I tu się mylisz, Deidara pacanie =:_:=
- Mądre słowa rudy, mądre słowa ^^
- Schowaj tą łyżkę =:_:=
- Paranoja. Chcecie telefon do psychiatry? - schowałam łyżkę w kieszeni
- Daj nam swojego. Musi być mocny, skoro nie dostał załamania nerwowego z tobą. -/_\-
- Wstrętna łasica ><
- Paskudny siwus!
- EKCHEM! 
- Czego?!
- Po trzecie: czy zastanowiłyście się?
- Musiałabym to uzgodnić z Miyu, a niestety - podeszłam do dziewczyny i otworzyłam jej lekko oczy - jest przez twoich pacanów nieobecna ==
- Sama jesteś pacanem, un.
- Deidara, stul dziób >:_:<
- Tak, liderze, un O_\)
- Nie możesz podjąć decyzji sama?
- Mogłabym się zastanowić ==
- Więc zapraszam do biura, a banda idiotów ma obudzić dziewczynę, nie robiąc jej krzywdy -:_:-



      ~***~



- Nie ma mowy.

- Podaj chodź 5 argumentów dlaczego nie -:_:-
- Zazwyczaj podaje się 3.
- Ale ty podasz 5.
- Spadaj, Pocahontas, nie wchodzę w to. ==
- Podasz te argumenty to może uda się coś zmienić -:_:-
- 1: To banda idiotów
  2: Ja nie pracuje z bandą idiotów ==
  3: Nie będę kurą domową
  4: Oni mnie wnerwiają
  5: Ich szefunio jest walnięty ^^
- ><""
- Powiedziałam.
- Proszę T:_____:T
- Co takiego? o.O
- Musisz się zgodzisz T:_:T Ci idioci potrzebują kobiecej ręki, bo sobie z nimi nie radzę...
- Pffff ==
- Do tego brakuje nam wykwalifikowanych shinobi.
- Nie jestem shinobi.
- Nie rozumiem O:_:o
- Jestem psychiczną kunoichi xd
- Jedno i to samo -:_:-
- Nieprawda - oburzyłam się
- To jak? Zgodzisz się?
- Ale tylko na moich warunkach ==
- No... zgoda 
- Po pierwsze: żądamy pokoju z łazienką...


    ~***~



- ... i po setne dostaniemy te fajne pierścionki i to coś na głowę *_*

- Sakkat?
- Nie sakkat. Kapelusik ^^
- Ale... nieważne.
- To co, zgadzasz się?
- Witaj w Akatsuki ^:_:^
- O! To tak się nazywa ten cyrk?
- x:_:X
- A kiedy poznam członków?
- Dam wam akta każdego z nich.
- Niech będzie. A co z kapelusikami?
- Dostaniecie później -:_:-
- Okey, Szefuniu. Nie piekli się, ja jestem tylko ciekawa ^o^
- Tobi!
Do gabinetu wleciała zmiksowana mandarynka. Pomachałam jej, mimo tego że stała obok mnie ^o^
- Tobi, idź zaprowadzić Aomi do pokoju nr 7 i staraj się odpowiadać na WIĘKSZOŚĆ jej pytań .
- Czemu nie na wszystkie? ==
- Tobi zaprowadzi, bo Tobi is a good boy *o*
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo pociągnął mnie za rękę. 


    ~***~



- To ten pokój?

- Tak, onee-san. 
- Onee-san? o.O
- Bo Tobi lubi onee-san, dlatego onee-san jest onee-san, bo Tobi lubi onee-san .
- o.O Dobraaa... daj klucz.
- Tobi nie ma klucza, bo Tobi is a good boy 
- Czyli jak mam otworzyć? Z kopa?
- Jak onee-san chce ^^
- Czemu nie. - wzruszyłam ramionami i kopnęłam drzwi, aż wylądowały na przeciwległej ścianie xd
- Co ty robisz? O_O Wiesz ile pieniędzy marnujesz?! - a pan szmata widzi każdy wydatek? Oczywiście, że taaakk ==
- A idź, ty maszkaro - wystawiłam mu język.
- Odbiorę ci z pensji.
- To cię wrzucę rybkom na pożarcie - zagroziłam. *Skąd ja wezmę rybki? Wiem! Użyje nemo xd* Ale szmaciasty mnie nie usłyszał bo sobie poszedł. Całował pieniądze Oo 
- Kto to był, Tobi?
- Kakazu-san zajmuje się funduszami. Straszny z niego materialista i zawsze krzyczy na Tobiego, jak Tobi się bawi T_T
- Już nie będzie krzyczał. A teraz prowadź do kuchni, Tobiaszku - nie bardzo chciałam oglądać pokój bez Miyu.
- Tobi zaprowadzi, bo Tobi is a good boy ^o^ 
Zaprowadził mnie pod drzwi. Otworzyłam, tak ja wszystkie, z kopa *o*
- Miyu?! O_O
A ona siedziała na stole trzymając jakąś książkę, a wokoło niej siedziały szlafroki i jej słuchały o.O Podeszłam bliżej i przeczytałam tytuł.
- To dla nich zbyt brutalna książka,nie uważasz? - zakpiłam, patrząc jak Tobi dosiada się do tych jełopów.
- Puchatek i przyjaciele to brutalna książka? o.O
- Czytaj co było dalej, un *_\)
- Miyu na razie nie czyta, tylko idzie ze mną, rozumiecie? ==
- Nie!!!
- Czy ktoś z was umie czytać? ==
Odpowiedziało mi głuche milczenie o.O Paranoja! Nie wytrzymam z nimi pięciu minut.
~ A będziesz musiała siedzieć z nimi baaardzo długo.
- Dzięki, Houkosiu. Ale nie pomagasz ><
~ Powiedziałem ci tylko prawdę
- Miyu, chodź. - zrobiłam maślane oczka
- Ale oni tak ładnie prosili o bajki >>
- Trudno, nie zobaczysz pokoju ^^
- Idę z tobą! Sayonara, akasie.
- T_______T
Podeszłyśmy do pokoju
- Wygląda strasznie x_X
- Dziwne, wcześniej nie zwracałam uwagi jak wygląda o.O
- Czemu drzwi są na tamtej ścianie? Tarasik mamy? *_*
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć dziewczyna otworzyła drzwi i walnęła w ścianę.
- Ał x_X
- Eh. Co ja z tobą mam, dziecko? - pokręciłam główką i pobiegłam do kuchni. Weszłam i sięgnęłam po worek z lodem. Nagle do pomieszczenia wszedł żeluś bez żelu. Miał kłaki sterczące we wszystkie strony xd Armagedon! Teraz widziałam już wszystko.
- Co ci się stało? xO
- Skończył mi się żel T.T Wyglądam tak źle?
Pokiwałam twierdząco głową.
- Ja... ten... pójdę już... taak... pójdę. - wybiegłam z kuchni, powstrzymując śmiech. 
_________________________________________________________________________________
Mam doła. Rozdział beznadziejny ._. Nie wiem co napisaać. A tak księga gości mi nie działa, bo coś grzebałam i się popsuła. Notkę chciałam zadedykować, ale czytając ją myślę, że tylko obrażę kogoś, dedykując mu ten szmelc. To wszystko. Jeżeli ktoś wytrwał w tym wyżej choć do połowy, to jest wielki. Sayonara .___.


Rozdział z dnia 14.04.2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy